sobota, 4 czerwca 2011

Kota

moje pisanie nie na temat zaczne od kota. a raczej od koty :)
ogolnie, to zeby bylo jasne - zawsze bylam bardziej psiara... mam mojego ukochanego psa - Wolfisia, ktory jednak zostal u rodzicow, kiedy sie wyprowadzilam. planowalam sprawic sobie do mieszkanka psa. bialego. chlopca. a skonczylam z czarna kotka ;)
ktos ja wyrzucil zima i blakala sie kolo szpitala, gdzie pracuje moja mama. ja pojechalam "tylko ja zobaczyc" no ale wiedzialam w sumie, ze jak tam trafie, to juz sama do domu nie wroce.
najpierw mialam jeszcze jakies szalone pomysly, ze kot np nie bedzie siadal na kanape albo wchodzil do sypialni. szybko zweryfikowalo je zycie [i przeciagle miau miau miau pod drzwiami :P]
na szczescie nas obu - kota jest pieszczocha. inaczej skonczyloby sie to jej maltretowaniem przeze mnie, ktora nie umiem zwierzecia nie glaskac ;)
wabi sie Tigra, ale zwykle mowie na nia Tigunia albo Kota wlasnie [albo tez "nie wchodz tam", "zlaz natychmiast" i tym podobne ;)]
jest strasznie towarzyska, co noc budzi mnie kilka razy kladac mi sie na plecach i miauczac do ucha i przestaje dopiero jak zaczne ja glaskac ;) itp.

a oto kilka ujec jej Kotowatosci
po wlascicicielce odziedziczyla srokowatosc :)

nelesnik z Koty

i szafe tez po mnie lubi ;)

Kota w swoim srodowisku naturalnym :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz